Kto kupuje te wszystkie mieszkania?

2

Pod wplywem dyskusji w watku: Czy zauważyliście pogorszenie rynku pracy przez napływ juniorów?
Sam sie zaczalem zastanawiac. Kto kupuje te wszystkie meiszkania za horrendalne stawki 10K + ? Do tego drogie samochody.

Przeciez nawet majac przyzwoita stawke seniorska i jakeis premie czy equity. Splacenie takiego mieszkania zajmuje wieki (wciaz mam kredyt pomimo 10+ w branzy). Zakladajac ze jest jeszcze pare zawodow ktore dobrze zarabiaja i troche przedsiebiorcow to i tak daje pewnie co najwyzej kilka procent spoleczenstwa.

@tdudzik

1

Bogaci sie bogacą, biedni zostają biedni, a klasa średnia zmierza w dół, a nie góre :)

12

No ale przecież nie wypada wynajmować, trzeba mieć swoje. Żona zarabia 2200, mąż 2700, ale koniecznie muszą wziąć kredyt na 35 lat, który im generuje miesięcznie 1800 zł raty. Najwyżej w weekendy sobie gdzieś dorobią, ale przecież trzeba mieć własne mieszkanie. A Passata weźmie się w kredycie, tylko 5 stówek miesięcznie, a somsiadom niech ciśnienie rośnie. Ważne, że do ślubu najstarszej córki go spłacimy, więc będzie można wziąć nowy kredyt, żeby jej takie wesele odpalić, że przez lata na wiosce ludzie będą wspominać.

0

No i niby masz rację ale z drugiej strony ciężko dyskutować z argumentem że wynajem to też spłacanie kredytu tylko nie swojego. A wychodzi drożej niż rata.

Żeby nie było sam wynajmuję.... Kredyt moglbym spokojnie wziasc ale jak przegladam rynek wtorny i to co jest oferowane w obecnych cenach to mi się odechciewa.

0
WhiteLightning napisał(a):

Przeciez nawet majac przyzwoita stawke seniorska i jakeis premie czy equity. Splacenie takiego mieszkania zajmuje wieki (wciaz mam kredyt pomimo 10+ w branzy). Zakladajac ze jest jeszcze pare zawodow ktore dobrze zarabiaja i troche przedsiebiorcow to i tak daje pewnie co najwyzej kilka procent spoleczenstwa.

@tdudzik

Jest troche zawodow ktorre zarabiaja podobne i lepsze stawki. Do tego jak wspomniales przedsiebiorcy + masa ludzi ktora pracuje za granica nawet w przecietnych robotach. Bogaci ludzie zazwyczaj sie bogactwem nie chwala. Znam takich co nawet udaja ze mieszkanie lub auto na kredyt a kupuja za gotowke. :)
Sa osoby "bogate z domu" ktore dostaja nowe mieszkanie lub auto lub spora czesc na zakup.

4
dbCooper napisał(a):

No i niby masz rację ale z drugiej strony ciężko dyskutować z argumentem że wynajem to też spłacanie kredytu tylko nie swojego. A wychodzi drożej niż rata.

Żeby nie było sam wynajmuję.... Kredyt moglbym spokojnie wziasc ale jak przegladam rynek wtorny i to co jest oferowane w obecnych cenach to mi się odechciewa.

Wynajmując od kogoś niby spłacasz mu ten kredyt ale wystarczy policzyć koszt odsetek np. na 35/40 lat i wychodzi ,że jak w 14/15 lat zarobisz na mieszkanie swoje to wyjdziesz np na plus.
I biorąc pod uwagę też ,ze nie mając mieszkania jestes bardziej elastyczny kupujesz sobie jakotaka wolnosc.Mozesz z dnia na dzien wyprowadzic sie na inny kontynent nie martwiac sie ze musisz wynajmowac albo ze stoi albo ze bla bla.

@Edit Warto też wiedzieć ,że duża część nowych mieszkań jest kupowana przez multimilionerów po niższej cenie przed rozpoczęciem budowy bo w PL przy takich niskich zwrotach z lokat mieszkania są chyba najbezpieczniejsze.

1

Kredyty tanie, gotowka sama sypie sie z nieba, czasem rodzice sie dorzuca, to ludzie biora kredyty na 20+ lat. Wielu bierze w kredyt i wynajmuje Od razu i najem splaca rate kredytu. Wszystko ladnie dziala poki stopy procentowe sa niskie.

0

Pamiętajmy, że ludzie z natury dobierają się w pary a to ułatwia kwestie finansowe. Weźmy osobę, która zarabia dobrze jak na Polskie warunki - 10k na rękę. Niby kwota fajna wiele ludzi może tylko marzyć o takiej ale jak się zastanowisz to i tak jedynie kredyt wchodzi w grę - po prostu możesz go spłacać relatywnie więcej i szybciej. Powiedzmy że płacisz ratę za mieszkanie 2k oraz 3k na życie. Zostaje Ci 5k - spoko. A teraz dodajmy do tego drugą połówkę, która również zarabia 10k. Z jej wypłaty idzie 3k na życie a kredyt już spłaca pensja pierwszej osoby. I nagle się okazuje, że z 5k oszczędności robi Wam się 12k - to już jest przyjemna kwota prawda?
Wniosek? Parować się z ludźmi, którzy dobrze zarabiają :)

Oczywiście już tak całkiem serio wiadomo, że to tak nie działa ale zauważcie jak w takim przypadku zwiększa się "status" społeczny.

0

Emigranci z Anglii kupują mieszkania na czas emerytury.

0

Tutaj ciekawy wykres odnosnie zarobkow (wpawdzie 2018, ale chyba sie az tak wiele nie zmienilo): https://forsal.pl/artykuly/1105759,srednia-pensja-mediana-i-dominanta-wynagrodzen-w-polsce-ile-naprawde-zarabiamy.html

0

@kochansky: ale z drugiej strony jak dajmy na to planujesz zakładać rodzinę to może być ciężko to zrealizować wynajmując mieszkanie, a jak już odłożysz tyle, żeby kupić np. w Krakowie to na dzieci może być już troszeczkę późno ;) Miałem kiedyś taki swój arkusz kalkulacyjny do szacowania ile to zajmie, a przy tych poronionych cenach nie wygląda to wesoło, nawet jak się oszacuje dość optymistycznie przyszłe zarobki czy ceny.

Ale z trzeciej strony spłacanie jakichś astronomicznych kwot żeby kupić klitkę w hurr durr Krakowie albo hurr durr Stolycy też mi się nie uśmiecha, wręcz bym powiedział że przeprowadzka do jakiejś mniejszej miejscowości i full remote coraz bardziej kusi.

3
superdurszlak napisał(a):

@kochansky: ale z drugiej strony jak dajmy na to planujesz zakładać rodzinę to może być ciężko to zrealizować wynajmując mieszkanie, a jak już odłożysz tyle, żeby kupić np. w Krakowie to na dzieci może być już troszeczkę późno ;) Miałem kiedyś taki swój arkusz kalkulacyjny do szacowania ile to zajmie, a przy tych poronionych cenach nie wygląda to wesoło, nawet jak się oszacuje dość optymistycznie przyszłe zarobki czy ceny.

Ale z trzeciej strony spłacanie jakichś astronomicznych kwot żeby kupić klitkę w hurr durr Krakowie albo hurr durr Stolycy też mi się nie uśmiecha, wręcz bym powiedział że przeprowadzka do jakiejś mniejszej miejscowości i full remote coraz bardziej kusi.

Czemu zakładaniu rodziny przeszkadza wynajmowane mieszkanie? Nawet ba lepiej przecież mieć wynajmowane... Mieszkasz w 30m^2 rodzi się dziecko idziesz wynająć większe ,a nie bawisz się w sprzedaży bo zapewne wymienic mniejsze na wieksze z doplata ciezko ;p

3

Zakup, sprzedaż, prowizje pośrednika, banku, notariusz, podatki.
Sprzedaż obecnego mieszkania, zakup innego to 20, 40 tys. zł które idzie w gwizdek.
Dla mnie nie ma sensu pakowanie się w kredyt hipoteczny z wiedzą, że za 2, 4 lata na pewno miejsce zamieszkania będzie inne.

Z drugiej strony kiedy jest się już ustabilizowanym to odkładanie kredytu z myślą "zarobię, będzie taniej z mniejszym kredytem" to gonienie odjeżdżającego pociągu. Odkładasz kasę, mieszkania drożeją. Odłożyłeś 25%, przez ten czas ceny wzrosły o 25%.

Zgrubna kalulacja
Mieszkanie dla rodziny, ok. 80m2
Kredyt na 10+ lat, równe raty.
Musisz mieć spokojnie zdolność spłacania co miesiąc równowartości 1m2 wykończonego, urządzonego mieszkania i musi ci jeszcze wystarczyć na wszystko inne.
W W-wie to nie do osiągnięcia jednoosobowo dla programisty (OK, trudne, nie niemożliwe).
W (na przykład) Wrocławiu pewnie da radę.

Obstawiam, że we Wrocławiu większa część mieszkańców zacznie lepiej zarabiać i ceny nieruchomości wzrosną.

1
WhiteLightning napisał(a):

Kto kupuje te wszystkie meiszkania za horrendalne stawki 10K + ?

Inwestorzy. Zgodnie z niedawnym rapotem zdaje się NBP, ok. połowa mieszkań jest kupowana na inwestycje, nie do użytku przez właściciela.
I dlaczego uważasz, że to horrendalna stawka? Było kiedyś taniej? Chyba tylko w Trójmieście mieszkania drożeją, w reszcie kraju tanieją. Podczas boomu 2007 było dwa razy drożej.

Do tego drogie samochody.

Nie mam pewności, ale biorąc pod uwagę, jak często mrugaja do innych kierowców, to prawdopodobnie geje. :P

1

Kto kupuje te wszystkie mieszkania?

Zadowoleni z wszechogarniającego dobrobytu obywatele :]

13

No przecież...
title

0

ceny mieszkań rosną nie tylko w trójmieście ;)

1

Trójmiasto = Warszawa + Wrocław + Kraków

0
Stary Grzyb napisał(a):

ceny mieszkań rosną nie tylko w trójmieście ;)

Nie tylko, ale tam wzrosty były największe.

BraVolt napisał(a):

Trójmiasto = Warszawa + Wrocław + Kraków

W tych trzech akurat spadają.

4

@somekind: odnośnie Warszawy to może statystycznie tak, ale jak chcesz coś kupić to niestety ale przynajmniej ja mam wrażenie, że ceny w ostatnich pięciu latach poszybowały o co najmniej 50 proc.
Ogólnie moje zdanie jest takie, że w pewnym momencie w PL wynajmem stał się zbyt drogi. Kiedyś widziałem zestawienia inwestycyjne i tak stopa zwrotu dla DE była chyba 70 lat. Dla UK najwyżej około 100. Dla PL 25. W boomie kredytów frankowych ludzie brali mieszkania jedno za drugim bo mieli wirtualną zdolność kredytową. Potem wynajmujący spłacał kredyt.
Przynajmniej moja opinia to, przy takich cenach wynajmu w grę wchodzi tylko zakup. Nikt oprócz banku mnie nie wyrzuci. Chcę różowe ściany w niebieskie smerfy to tak sobie maluję itd.

Co do cen to są chore, ale jeśli dobry budowlaniec zarabia tyle co programista to wszystko kosztować musi.

0

Kawalerka dla singla w sensownej lokalizacji i do której da się ludzi zaprosić ;) to 2000 do 2500 zł (OK, są tzw. Zielona Białołęka, Wawer albo dojazd do Warszawy z Wołomina bo z Wołomina jest pociąg, potem 2 x z przesiadką 2 linie metra i tramwaj albo autobus i już jesteś w pracy)
Dlatego tak wielu decyduje się na kredyt hipoteczny.

1

Jeśli możesz to bierzesz kredyt bo to najtańszy (i w krótkiej historii postkomunistycznej ekonomii PL) jeden z obarczonych najniższym ryzykiem sposób na lewarek. Masz tak z 5-10%, a pożyczasz x9 tyle, ceny mieszkań idą w górę (w dużych miastach), inflacja też pomaga + jest szansa na pasywny dochód jeśli życie rzuci się gdzieś indziej, a na koniec masz gdzie zimować. Kredyty są i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo będą super tanie (ponieważ ludzie na prawdę nie mają już pomysłów w co by tu inwestować). Czyli posiadając niewielkie oszczędności (w stosunku do kwoty którą pożyczasz), dostajesz do ręki zasób, który oczekujesz pójdzie do góry szybciej niż kwota obsługi długu (t.j. dlatego się wpakowałem w kredyty, aczkolwiek staram się ograniczyć go do 10 lat max, i w okolicach 'z potencjałem' ale i tu rozumiem ludzi którzy od początku chcą sobie miło pożyć w uprzejmym towarzystwie => stratyfikacja).
Jeżeli masz lepszy pomysł na inwestycję, szacujesz np. że złoty się niesamowicie umocni i pracodawcy się wyniosą z tego raju nad Wisłą, ludzie wreszcie się zorientują, że życie na kupie nie to najlepszym rozwiązaniem i fajniej jest żyć w Bieszczadach, to można też sobie zrobić short na jakimś indeksie śledzącym rynek mieszkaniowy ;-)

3
jurek1980 napisał(a):

@somekind: odnośnie Warszawy to może statystycznie tak, ale jak chcesz coś kupić to niestety ale przynajmniej ja mam wrażenie, że ceny w ostatnich pięciu latach poszybowały o co najmniej 50 proc.

Ceny niewątpliwie rosną, ale pensje również, i koniec końców dostępność się zwiększa. Mniej średnich pensji miesięcznych trzeba wydać aby mieszkanie kupić.
Owszem, można się zrażać, że to statystyka, no ale pytanie też było o ogół ludzi, więc inaczej niż bazując na statystykach odpowiedzieć się nie da.

Co do cen to są chore, ale jeśli dobry budowlaniec zarabia tyle co programista to wszystko kosztować musi.

No ale co w tym chorego? Normalne prawa wolnego rynku.

1

Kiedyś gdy ludzie mieli nadmiar gotówki, oszczędzali w banku na sensowny procent.
Dziś, po pierwsze, bank centralny trzyma nisko stopy procentowe, po drugie, banki mają gdzieś oszczędności zwykłych ludzi, bo pieniądze na pokrycie kredytów wyczarowują sobie z powietrza. W efekcie nie opłaca się oszczędzać w bankach, a dla ludzi ze sporą ilością wolnej gotówki kupno nieruchomości wydaje się być jedyną sensowną formą lokaty. Są ludzie, np. prawnicy, lekarze mający prywatne gabinety, właściciele firm, które nie muszą dokonywać dużych obrotów, mają po kilkadziesiąt mieszkań na wynajem w różnych częściach Polski. No i też zwykli ludzie, którzy dość szybko kupują mieszkania do mieszkania.

Mnie zastanawia jedno: skoro wzrasta podaż mieszkań na wynajem, a jednocześnie powinien spaść popyt na wynajem, bo przecież zwykli ludzie też kupują swoje własne po to by nie wynajmować, to jakaś część tych mieszkań musi stać nieużytkowana. A to generuje koszty. Wydaje mi się, że za jakiś czas może nastąpić zapaść rynku wtórnego, która pociągnie cały rynek. Zacznie się od właścicieli, którzy będą pozbywać się mieszkań pod wynajem nie generujących zysków i od ludzi próbujących pozbyć się starych ruder. Te jednak mogą nie znaleźć nabywców, bo ludzie chętniej kupują nowe mieszkanie pod siebie, więc będą obniżać ceny. Ciekawi mnie czy trudno dziś sprzedać duże mieszkanie albo dom, który ma już swoje lata i niemodnie umeblowanie - może ktoś podzieli się doświadczeniami.

1

Ale jak kto? Przeciez giełda to tylko dla spekulantów i hazardzistów a mieszkania to takie bezpieczna inwestycja xDDD

0

@scibi92: a o dywersyfikacji slyszal? Jak podzielisz aktywa i wpakujesz w ZUS, zloto, waluty, gielde, bitcoina, grunty, mieszkanie, siebie, antyki, retro sprzety itp. TO przy odorbinie szczescie nie bedzie po drodze wojny, dozyjesz starosci i bedziesz mial nawet co do garnka wlozyc :O

1

@WhiteLightning: ja nie neguje potrzeby dywersyfikacji, tylko mit że nieruchomości sa takie super bezpieczne ;)

4
GutekSan napisał(a):

Kiedyś gdy ludzie mieli nadmiar gotówki, oszczędzali w banku na sensowny procent.

Teraz też ludzie trzymają większość pieniędzy w bankach, tyle że na bezsensowny procent. :)

Mnie zastanawia jedno: skoro wzrasta podaż mieszkań na wynajem, a jednocześnie powinien spaść popyt na wynajem, bo przecież zwykli ludzie też kupują swoje własne po to by nie wynajmować, to jakaś część tych mieszkań musi stać nieużytkowana.

Raczej wątpliwe, żeby mieszkania stały nieużytkowane, no chyba ze jakieś niestandardowe albo w złych lokalizacjach. Jest spora migracja do dużych miast, lepsze mieszkania są wynajmowane przez specjalistów, gorsze przez studentów, najgorsze przez tanią siłę roboczą ze wschodu i nie tylko. Czy to się skończy? Nie wiem, na zachodzie się chyba nie skończyło.
Tylko, że kiedyś było tak, że ktoś miał mieszkanie, potem kupował większe, a stare wynajmował. To był taki naturalny rynek, ludzie kupowali mieszkania na swoje potrzeby, a podaż tych do najmu była związana z dojrzewaniem właścicieli. Teraz połowa mieszkań jest kupowana ako inwestycje, i wydaje mi się, że pod tym względem to może być bańka, a więc potencjalnie zyski spadną. Być może do poziomu lokatowego.

Co najbardziej zabawne, to istniejące na rynku oferty inwestycji w różne "mikroapartamenty" i "aparthotele" z gwarantowanymi 10-13% zysku rocznie przez 8-10 lat. Gwarantowanym przez spółkę z o.o. z 5k kapitału zakładowego. ;) To pewnie jebnie, ale dobrze. Polacy potrzebują takich afer i jebnięć, jak kredyty frankowe, Amber Gold czy mikroapartamenty. Edukacji ekonomicznej nie było i nie ma w szkołach, więc musi się odbyć w dorosłym życiu.

0
WhiteLightning napisał(a):

Sam sie zaczalem zastanawiac. Kto kupuje te wszystkie meiszkania za horrendalne stawki 10K + ? Do tego drogie samochody.
(...)
Splacenie takiego mieszkania zajmuje wieki (wciaz mam kredyt pomimo 10+ w branzy).

No tacy ludzie jak Ty. Z postu wnioskuję, że zapłaciłeś taniej, ale to było kiedyś, wciąż jednak należysz do osób, które dały się namówić na kredyt. Poza tym stawki 10k to chyba w Warszawie lub Wrocławiu na podmokłych gruntach z pękającymi ścianami nośnymi.

2

Ja kupiłem nieruchomość ponieważ:

  1. Kredyt był tani i miałem zdolność kredytową.
  2. Kredyt z punktu nr 1 spłaca mi wynajem nieruchomości, która dostałem od rodziców.
  3. Nieruchomość z punktu nr 1 ciągle rośnie na wartości.

Takich jak ja są pewnie tysiące, dlatego nieruchomości drożeją.
To ^ w Polsce

W Sydney wynajmuje i nie mam nawet opcji marzyć o kupnie tu nieruchomości. Ceny sa horrendalne. Kto kupił tu przed 2010 roku wygrał życie i kupuje już 2gą i 3cią nieruchomość.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1