Kto kupuje te wszystkie mieszkania?

1
WhiteLightning napisał(a):

@somekind: zgoda co do niedoboru. Przy czym tu pojawia sie pytanie na ile Covid i ewentualne zwiekszenie ofert pracy zdalnej zmieni preferencje ludzi. Czyli zamiast szukac przestronnego apartamentu 30m na Mordorku w duzym miescie, ludzie beda decydowac sie na domek pod lasem.

No ja tego nie wiem, dlatego zamiast wróżyć wolę poczekać i poobserwować. Mam świadomość, że może nie zarobię, ale też może i nie stracę.
Myślę, że złoty okres na tego typu inwestycje był przed 2016 rokiem, zanim ceny wystrzeliły w kosmos. Jeśli ktoś wtedy kupił kilka mieszkań i je wynajmuje do tej pory, to może pewnie i te 10% rocznie osiągać.

teez napisał(a):

To garstka ludzi. Wątpie, aby to nagle zmieniło cały rynek. Będzie to miało wpływ, ale bez przesady. :P

Myślę, że to może być kilkaset tysięcy ludzi. To nie jest tak znowu mało, ale może faktycznie sprawić, że rynek się oczyści i znikną największe rudery.

Co do studentów - imo najgorsze co ich mogło spotkać. Często wyjazd na studia to możliwość naturalnego przeniesienia się z małych miasteczek do większych miast za lepszą pracą itd, okres poznawania ludzi. Teraz Ci wszyscy studenci siedzą u siebie na wsiach i stracili tę możliwość. To musi być bardzo słabe dla wielu z nich i podejrzewam, że jak wrócą studia stacjonarne to większość z chęcią przyjedzie zaznać "studenckiego życia", a później spora częśc z nich zostanie.

Dla tych ze wsi może i tak, dla tych ze średnich miasteczek, którzy mają swoich znajomych na miejscu, i mają gdzie iść wieczorem, to studia już niekoniecznie są takim wielkim zyskiem.

WhiteLightning napisał(a):

Dobre mieszkanie wciaz moze sie szybko wynajac: https://www.wolnymbyc.pl/projekt-mieszkanie-niegotowe-a-juz-wynajete/

Tak, ale 5% jest do zrobienia miksem innych inwestycji, które nie wymagają mrożenia sporego kapitału ani posiłkowania się kredytem bankowym.

0
Koziołek napisał(a):

Znowuż, mieszkania to dobra, konserwatywna inwestycja. Wymaga co prawda dużego wkładu, ale w dłuższej perspektywie zapewnia w miarę sensowne zyski oraz, co ważne, jest w miarę płynna. Inaczej mówiąc, łatwo się jest z niej wycofać, jeżeli nagle potrzebujesz gotówki.

Mieszkania to płynna inwestycja? Względem czego? Kupienia ziemi i posadzenia buraków?

4

Ciekawy komentarz z jednego forum, mysle ze jest w tym ziarno prawdy:

normalnie - przecietny Polak bardzo cieżko pracuje - najczesciej tak naprawde na 1,5 etatu - i zarabia sporo na czarno . dziś jeśli jesteś fachowcem to nie pójdziesz do pracy za mniej niż 5-7 tys na rękę miesiecznie. owszem sporo z tego bedzie na czarno - ale do tego zmusza system podatkowy w Polsce z nieistniejaca defacto strefa wolną od podatków.

a dlaczego wszyscy chcą kupować ? bo maja od h...ja i troche gotówki - tyle że za mało na to żeby żyć na bardz wysokim poziomie - to inwestuja w mieszkania - myślac że jeśli teraz je kupia to za te 10-15 lat przekażą je dzieciom i przynajmniej one będą miały łatwiej na starcie niż ich rodzice jeśli nie zaczną dorosłego zycia od kredytu na 30 lat.

to co widzimy to w koncu następująca kumulacja kapitału - pradziadkowie wyszli z czworaków , dziadkowie pracowali w fabrykach jakims cudem budujac swoje własne mieszkania i domy , rodzice zadłużaja sie ale kupuja mieszkania juz w wieku 25-30 lat bez kombinowania na lewo i prawa a ich dzieci bedą juz miały te mieszkania w prezencie od rodziców na nowy start w zyciu .

to jest Polski american dream w wykonaniu dziesiatek jeśli nie setek tysiecy polaków.

oczywiscie mówie tu o zaradnej czesci społeczenstwa a nie o melepetach którym sie nie chciało uczyć w szkole pracujacych za 2 tys na rękę.

0
somekind napisał(a):

Trzeba też uwzględnić to, że u nas wciąż jest deficyt mieszkań

WhiteLightning napisał(a):

@somekind: zgoda co do niedoboru.

Jak to jest.. powstaje więcej mieszkań niż jest wyburzanych, ludzi w miastach ubywa (przynajmniej w Poznaniu), to w jaki sposób może być deficyt mieszkań?

5

@Marooned: a zobacz ilu młodych wciąż mieszka z rodzicami. Deficyt mamy jeszcze w spadku po PRLu, on nigdy nie został "zasypany".

3

Nie ma dokładnych danych kto to kupuje i skąd ma pieniądze, ale wg moich subiektywnych obserwacji:

  1. W Polsce przez ostatnie 10 lat wyrosła kasta ludzi z grubymi workami gotówki, z którymi nie mają co robić, więc inwestują w mieszkania.
  2. Jako że z powodu napływu ludzi z Ukrainy i ze wschodu zrobiła się moda na kupno mieszkania na wynajem, więc każdy kto ma chociaż trochę gotówki wolnej kupuje mieszkanie na wynajem - bo to rzekomo najlepsza inwestycja.
  3. No i wszechwładna potrzeba posiadania przez każdego polaka własnego M - czyli zastaw się a postaw.

Z tego co ja obserwuję po moich znajomych to większość z nich kupuje mieszkania na kredyt na 35 lat ledwie wiążąc koniec z końcem. Podobnie jest z samochodami. W Polsce ludzie mają jakiegoś dziwnego pie****a na punkcie samochodów, więc efekty widać na ulicach. Podsumowywując: gdyby nie tani kredyt, to moim zdaniem przynajmniej 70% z tych ludzi nie byłoby stać ani na mieszkanie, ani na samochód. Ot takie bogate biedaki.

6
aaquillus napisał(a):
  1. No i wszechwładna potrzeba posiadania przez każdego polaka własnego M - czyli zastaw się a postaw.

Czyli lepiej być na łasce jaśnie pana landlorda przez następne 30, 40, 50 lat? To może być fajne jak mieszkanie traktujesz jedynie jako sypialnię, dzieci nie masz i nie chcesz nigdy mieć, a za zwierzętami też nie przepadasz. Chcesz urządzić mieszkanie, powiesić obrazek na ścianie - nie-eee, co to gwoździe w cudze będziesz wbijał? Chcesz mieć dziecko - nie-eee, bo jeszcze porysuje ściany kredkami albo jeszcze co gorszego zmaluje. Chcesz zwierzątko - nie-eee.... Już nie mówiąc o tym, że jak się landlordowi plany życiowe zmienią albo jego dobry znajomy upomni się o dług wdzięczności, to ani się obejrzysz i możesz wylecieć.

No chyba, że ktoś ma to w nosie i ogólnie należy do patologii która nie płaci czynszu / odstępnego, ale nie da się jej wyeksmitować na bruk, bo tacy też są. Chyba nie bez powodu najem okazjonalny i konieczność wskazania alternatywnego miejsca zamieszkania w umowie są tak popularne.

2
superdurszlak napisał(a):

Chcesz mieć dziecko

To jest IMO break even point domowego biznesu.
Nie masz rodziny to po co się wiązać?
Kredy, prowizja za udzielenie, notariusz, pośrednik, wahania cen.
Przy szybkiej zmianie mieszkanie (bo np. przeprowadzasz się do innego miasta) te koszty na sprzedawanym i znowu kupowanym mieszkaniu są duże. W porównaniu do tego co tracisz wynajmując, są bardzo duże.

2

No i wszechwładna potrzeba posiadania przez każdego polaka własnego M - czyli zastaw się a postaw.

Kredyt na 30 lat na kawalerke będzie mniej więcej miał taką samą wysokość raty co czynsz jaki płace właścicielce/właścielowi - tyle że z każdym miesiącem ja przy kredycie mam coraz więcej tego mieszkania( chociaż o tą 1/3 czy 1/5 albo nawet 1/20 metra kwadratowego) a tak przy wynajmie daję daję zarobić właścielce/właścicelowi. Troche takie robienie się w bambuko :P

1

Nie ma co porównywać. Wydaje mi się, że punkt widzenia zależy od tego w jakim się jest momencie swojego życia. Osobiście nie chcę teraz mieszkania dla siebie (wolę kupować pod wynajem), bo planuję jeszcze popracować jakiś czas za granicą i takie mieszkanie dla siebie jest pewnym uwiązaniem, bo

  1. Inaczej robi się mieszkanie dla siebie (zazwyczaj więcej się w nie inwestuje, a to nie jest coś co jest warte ceny dla ewentualnego kupca/najemcy)
  2. Trudniej się wyprowadzić ze swojego/trudniej to podnając, bo jednak "ktoś mi będzie w moim mieszkaniu mieszkał"
    Ogólnie finansowo i "życiowo" mi to wadzi jeżeli w planach mam jeszcze wyjazd. Aktualnie mogę wyjechać z dnia na dzień praktycznie (co też już raz zrobiłem). I to jest swoboda za którą płacę i z której korzystam.

Co innego jeżeli ktoś ma rodzinę to wtedy ewentualna wyprowadzka z rodziną jest o wiele bardziej klopotliwa i wtedy problem z wynajęciem mieszkania/sprzedażą to już o wiele mniejszy problem. No i też zazwyczaj na tym etapie mało kto się decyduje na wyjazdy, nie oszukujmey się. Dla większości to czas, aby "siąść na dupie" (i w sumie to też spoko, każdy ma inne podejście). ;)

0
scibi92 napisał(a):

Kredyt na 30 lat na kawalerke będzie mniej więcej miał taką samą ratę mniej więcej co koszt jaki płace właścicielce/właścielowi. Tyle że z każdym miesiącem ja przy kredycie mam coraz więcej tego mieszkania

Kredyt z równą ratą przez pierwszy rok, dwa lata (może trzy) to spłacanie praktycznie samych odsetek. Żebyś się nie zdziwił, że pierwsza rata do zapłaty to będą odsetki (prawie cała kwota raty) plus spłata kapitału (może będzie 200 zł?)

Cena m2 12000 zł, to ile cm2 spłaciłeś?
Natomiast prowizje, opłaty, płacisz od całej kwoty, przeprowadzasz się do innego miasta, to prowizja znowu od pełnej ceny mieszkania.
Dlatego dopóki jesteś bez zobowiązań i nie masz pewności gdzie i z kim się chcesz zatrzymać w życiu to cena za wolność, jaką płacisz właścicielowi mieszkania jest do przełknięcia.

1

@superdurszlak: to nie chodzi o życie na łasce i niełasce landlordów, ale o zupełnie inny niż na zachodzie sposób myślenia. Tam kupujesz dom czy mieszkanie, jak twoja sytuacja życiowa się ustabilizuje na tyle, że przez kolejne 10-15-20 lat nie będziesz zmieniać miejsca zamieszkania. Domyślnie gdy masz już dzieci i stabilną pracę. W Polsce najpierw jest zaspokajana potrzeba stabilizacji mieszkaniowej, a potem dopiero myśli się o zakładaniu rodziny.

IMO, wynika to z naszej historii i tego jak mieszkało się przed IIWŚ i później w PRLu. Ścisk, tłok, tragiczne warunki bytowe. Ładnie to Grzesiuk w swoich esejach opisywał – mieszkanie robotnicze 3,5 na 4,5m, w którym mieszkają dziadkowie, rodzice i trójka dzieci.

Z innej beczki, KNF i zakup condo/aparthoteli https://bialekolnierzyki.com/inwestycje-w-condohotele-i-aparthotele/

1
Koziołek napisał(a):

Z innej beczki, KNF i zakup condo/aparthoteli https://bialekolnierzyki.com/inwestycje-w-condohotele-i-aparthotele/

City Service, spółka z Warszawskiej Giełdy**
Jej audytor: Ernst & Young
**więc nie firma krzak zza krzaka
Zarządzała m.in. Wolska Aparthotel - duża inwestycja w Warszawie

COVID w Polsce (Wikipedia)
Pierwszy przypadek zakażenia tym koronawirusem stwierdzono 4 marca 2020 w szpitalu w Zielonej Górze, gdzie zdiagnozowano zachorowanie 66‑letniego mężczyzny, który przyjechał autokarem z Niemiec. W okresie od 14 do 20 marca obowiązywał w Polsce stan zagrożenia epidemicznego, Od 20 marca, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia obowiązuje w Polsce stan epidemii.

https://www.pb.pl/wolska-aparthotel-wnioskuje-o-upadlosc-987051
https://www.pb.pl/wolska-aparthotel-zbankrutowal-993406
Wolska Aparthotel zbankrutował
Wolska Aparthotel, wlaściciel hotelu w Warszawie, złożył wniosek o upadłość. Podmiot jest pośrednio kontrolowany przez giełdowy City Service.
"Wolska Aparhotel funkcjonuje na trudnym rynku najmu krótkoterminowego, a problemy pogłębiły się na początku 2020 r. wraz z wybuchem epidemii koronawirusa" - podał w komunikacie City Service.
Aparthotel notował w związku z tym znacznie niższy przychody niż do tej pory, przy ponoszeniu tych samych kosztów stałych.
Doprowadziło to w końcu do niewypłacalności. Od 14 marca aparthotel został zamknięty po wprowadzeniu w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego
Warszawski sąd zdecydował o upadłości spółki Wolska Aparthotel, należącej do giełdowego City Service.
Wniosek o upadłość trafił do sądu 31marca 2020 r.

Wyglądało na mega biznes z giga zabezpieczeniami i tera poważnymi pieniędzmi, inwestorami, giełdą i nadzorem finansowym.
Padło natychmiast po pojawieniu się pierwszych kłopotów

0
Koziołek napisał(a):

Z innej beczki, KNF i zakup condo/aparthoteli https://bialekolnierzyki.com/inwestycje-w-condohotele-i-aparthotele/

Inna beczka, za to piękny temat - ludzka naiwność. Kiedyś spytałem takich, jak oni mi zabezpieczą "gwarantowane 8%" rocznie jak mają 5 tys zł kapitału zakładowego, to się rozłączyli.

0
gk1982 napisał(a):

Miałem do wyboru w dzielnicy sypialni 64,5m 335.000 lub nowe od developera 70,5m 390.000. Wybrałem z rynku wtórnego do remontu.

Miałem obawy czy jak się nie wprowadzimy do nowego developerskiego mieszkania to tam będą bogatsi ludzie mieszkać i trochę będziemy wyglądać słabo.

Odświeżam temat, w związku z tym że się rozwodzę z żona i ona wyprowadza się 1 lutego.
Zdecydowaliśmy że sprzedamy wyremontowane mieszkanie w 2021 roku.
W tą niedzielę pod wieczór dałem ogłoszenie:
https://www.olx.pl/d/oferta/sprzedam-mieszkanie-4-pokojowe-63-56-m2-polozone-na-retkini-CID3-IDNxB2X.html

Wczoraj dwóch klientów było za 460000 i 480000, dzisiaj jeszcze maja przyjść dwie rodziny ale już zdecydowani jesteśmy na 2 klienta zresztą on też.
Generalny remont kosztował nas około 110000 i to jeszcze nie w pełni ukończyliśmy, brakuje stolarki w przedpokoju, piekarnika, zmywarki i paru innych drobiazgów.

5

Mieszkania drożeją (drożały) z bardzo prostych powodów:
Stopy procentowe są dużo poniżej inflacji. Aktualne oprocentowanie kredytu w PLN to powiedzmy 5%, inflacja 8.5% Czyli kredyt jest dotacją, jak dzisiaj pożyczam 100k, to za rok muszę już oddać jedynie 96.5k. Jeżeli jestem w stanie ulokować te pożyczone 100 tysięcy w czymś, co trzyma wartość na poziomie inflacji, to jestem do przodu. Jeżeli to mieszkanie zostanie wynajęte, to zysk robi się jeszcze wyższy.
Dla odmiany, mam 100k na koncie w banku. Oprocentowanie jest pomijalne, po roku mam 8.5 tysiąca mniej. To dotyczy naszych rekinów lokalnego biznesu, ale również funduszy, które zajmują się lokowaniem gotówki. Zwyczajnie nie ma w tej chwili aktywów pozwalających zrównoważyć inflację przy niskim ryzyku, więc rynek inwestuje w mieszkania. Jest popyt na mieszkania, więc robią się droższe, robią się droższe, więc przekonanie o tym, że jest to doskonała inwestycja i tak to się kręci.
Oczywiście może stać się tak, że:
Stopy procentowe wzrosną na tyle, że kredytobiorcy nie będą w stanie zachować płynności finansowej co może spowodować konieczność pozbycia się mieszkań kupionych na kredyt. Mało prawdopodobne, bo ludzie wpadając w długi, wciąż najbardziej dbają o zaspokojenie potrzeb podstawowych, w tym dachu nad głową. W dodatku dotyczy to jedynie kredytów zaciągniętych w ciągu ostatnich 2-3 lat, albo spadku dochodów. Za małą skala, żeby to walnęło w cały rynek.
Zostają wprowadzone rozwiązania podatkowe, typu podatek katastralny, co powoduje spadek opłacalności inwestowania w mieszkania -> mniej chętnych -> niższe ceny -> jeszcze mniej chętnych... Czy jest to scenariusz realny - nie mam pojęcia, z jednej strony jest duży opór społeczny, z drugiej strony już takie pogłoski zaczęły się pojawiać, później być dementowane. Wzrost cen nieruchomości jest problemem, szczególnie, przy mocno upośledzonym rynku wynajmu, ostatecznie każdy chce mieć jakiś dach nad głową.

0

Zapominacie też o tym, że przed pandemią kwitł biznes mieszkaniowy - ktoś (zazwyczaj firma) kupowała sobie N mieszkań i potem szły na wynajem długoterminowy, ktoś wynajmował kilka i potem robił z tego wynajem krótkoterminowy.
Windowało to ceny mocno do góry, bo ciężko było kupić komuś nowe mieszkanie.

Pandemia pokazała, że każdy biznes to ryzyko i nagle było sporo płaczków krótkoterminowych, którzy zamiast widząc co się dzieje kiedy zaczynała się pandemia to nie zaprzestali w to inwestować i wiedząc jakie jest ryzyko myśleli, że jakoś to będzie. Oczywiście część takich "biznesmenów" wiedziała kiedy skończyć i odjechać na tarczy.

1
.andy napisał(a):

Pandemia pokazała, że każdy biznes to ryzyko i nagle było sporo płaczków krótkoterminowych, którzy zamiast widząc co się dzieje kiedy zaczynała się pandemia to nie zaprzestali w to inwestować i wiedząc jakie jest ryzyko myśleli, że jakoś to będzie. Oczywiście część takich "biznesmenów" wiedziała kiedy skończyć i odjechać na tarczy.

Tylko że spora część tych płaczków to nie byli właściciele mieszkań tylko ludzie ogarniający mieszkania w na wynajem krótkoterminowy. System działał tak że jak masz mieszkanie po babci w innym mieście, ale w centrum to zamiast je sprzedawać to remontujesz je i szukasz kogoś kto ogarnie ci to mieszkanie pod wynajem krótkoterminowy i jakoś tam się dzielicie zyskami. Ci co płakali byli właśnie tymi ogarniaczami :(

A co do wykupywania mieszkań to niektóre hotele już się zorientowały że ludzie wolą osobne mieszkania niż pokoje w hotelu i właściciele hoteli też powoli zaczęli wykupywać mieszkania pod wynajem krótkoterminowy :D

6
.andy napisał(a):

Pandemia pokazała, że każdy biznes to ryzyko i nagle było sporo płaczków krótkoterminowych

Jeżeli inwestowali to nadal są do przodu, tylko nie tak bardzo jak myśleli. Jeżeli cała ich "inwestycja" to wykorzystanie swojej zdolności kredytowej to płaczą. Rozmawiałem ostatnio ze znajomym, który kupił mieszkanie pod koniec 2019 - czuje się jakby wygrał los na loterii, bo aktualne ceny są tak +50% Ja jestem frajerem z kredytem we frankach, aktualnie jestem jakieś 400k do przodu uwzględniając zmianę kursu CHF, to co spłaciłem, to co mi zostało do spłacenia i patrząc na ceny ofertowe podobnych mieszkań w okolicy. Cena kupna, to jakieś 230k z tego co pamiętam, cena aktualna to 800k. Różnica taka, że obaj kupiliśmy mieszkanie do mieszkania, a nie szybkiego swapu i obaj mamy na tyle duże dochody, że wzrost wysokości raty nas nie zabije.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1