Założenie własnego startupu

0

Nie wiem czy dobry dział, ale w razie czego to proszę o przeniesienie

I od razu przechodząc do sedna, zakładając, że ma się pomysł na własny produkt, to od czego zacząć? Zakładając też, że nie mamy paru milionów na wydanie tak o, to jak wydać pieniądze uzyskane na drodze kredytu w jak najsensowniejszy sposób?

I też jak:

  1. Zbadać rynek? Czy są jakieś firmy które specjalizują się tylko i wyłącznie w tym rodzaju działalności, i jeżeli tak to jak wygląda to kosztowo?
  2. Rozplanować koszty? Czy są jakieś formy mentoringu, dostępne na początkowym poziomie działalności? (Widziałem oferty stron zajmujących się startupami, i inkubatorów, ale może ktoś jeszcze coś widział, coś wie :) )
  3. Pozyskać środki? Oczywiście mamy w Polsce nawet sporo Venture Capital, ale głównie są one zainteresowane produktami na poziomie ekspansji, nie na początkowej fazie rozwoju, i teraz pytanie - Jak oszacować ile środków będzie potrzebnych? Nie będzie to drugi facebook, ani google, ani uber, ale też nie hello world, więc pytanie, do kogo się z tym zgłosić?

Pytam się na forum bo ktoś może kiedyś interesował się tematem, i wie coś więcej, sam zrobiłem jakiśtam research, ale na razie dużo konkretów nie znalazłem.

I jakby ktoś miał jakieś książki do polecenia, jak np. "Lean startup", to chętnie się dowiem, co jest w tej tematyce jeszcze wartościowego :)

5

Pierwsza zasady, 8/10 startupów upada w ciągu pierwszego roku od wejścia na rynek więc otwierając go bądź świadom, że masz małe szanse na powodzenie, a pieniądze które wkładasz w taki projekt jeśli je stracisz to cie nie zaboli. Czyli jakikolwiek kredyt to strzał w kolano.

Poza tym wiedzę o jaka prosisz ja zdobywam od kilku lat, więc nie licz, że dostaniesz w jednym poście gotowy przepis. O nie. Długa i ciężka droga przed tobą.

Edit. Nie to, że nie chce dać ci tej wiedzy, po prostu jest to tak wielka wiedza, że napisano o tym dziesiątki jeśli nie setki książek, a jeszcze więcej napisano blogów, nagrano podcastów i zrobiono kursów.

Edit 2. mogę ci dać linka do kursu, ale sam dopiero się tam zapisałem więc nie powiem jak z jakością wiedzy no i koszt jego to ~1400zł

3

Przychylę się do opinii @mr_jaro i powiem, że biznesu nie robi się na kredyt :) Co więcej firmy nie zakłada się (ZUS), jak się nie ma zagwarantowanego dochodu.

Z pytań, które zadajesz wychodzi, że więcej nie wiesz niż wiesz i moje czarne proroctwo mówi, że (jeśli starczy ci determinacji) to ten twój pierwszy (a może i następne) interes będzie głównie źródłem nauki, jak tego nie należy robić, więc postaraj się głównie o to, żebyś mógł w miarę sprawnie się podnieść i zacząć coś robić od nowa jak / jeśli to już j...

2

@Freja Draco: co do firmy, to zakłada się spółkę z o.o. i nie płaci się zusu i podatków do czasu wyjścia na plus.

0

Farmazony. Do zoo trzeba wprowadzić kapitał (nawet jak taki na piśmie). Pełna księgowość to tez koszt. Może i CIT nie zapłacisz ale VAT i tak trzeba zapłacić a w startupoe B2C to nie jest takie lekkie jak w B2B. No i jak nie chcesz wyciągać zysków to z czego będzie się żyć? No a jak chce się wyciągnąć na życie to trzeba to jeszcze opodatkować nawet jeśli będzie to pensja członka zarządu. Zoo nie jest takie darmowe jak się wydaje. Zreszta bardziej opłaca się sp. z o.o. sp. k. To nie jest takie bezkosztowe jak piszecie ale od tego bym startup zaczął i od kapki kapitału Ew. inwestora. Badania rynku można zrobić samemu . Biznesplanu tez nikt za Ciebie nie zrobi. Tak samo marketingu. No i na 80-90% upadniesz do roku wiec musisz mieć pomysł, jaja i kase na kolejny startup lub nie odpuszczać pierwszemu i potrafić reagować na dane ryzyka porażki.

1

biznesu nie robi się na kredyt

No też nie do końca, zależy jaki biznes i na ile jesteś pewny/na tego, co chcesz robić. Branie kredytu na zasadzie "otworzę kebab albo sklep internetowy" jest raczej kiepskim pomysłem, ale jesli np. masz wujka na Tajwanie, który załatwi nowe telefony Samsunga za 1/3 ceny rynkowej, to głupotą by było nie skorzystać :p

@Sirvius - jakbyś napisał trochę więcej, to będzie łatwiej by było coś poradzić. Nie wiem, na ile masz już wizję, przemyślane konkrety itp, a na ile to tylko wizja w stylu "zrobię portal społecznościowy dla hodowców królików" ;)

Pytasz, jak można uzyskać kasę, ale nie napisałeś, po co Ci ona jest. Pytanie - czy naprawdę tyle PLN jest ci potrzebne, czy może już chcesz ciągnąć kasę, mimo że aktualnie nie masz niczego, poza pomysłem. Nie napisałeś, jaki jest twój udział w projekcie - chcesz kodować i ostro zapieprzać, czy postawić sobie na biurku (kupionym za pieniądze inwestorów) tabliczkę CEO?

Jeśli sam coś umiesz, wierzysz w swój pomysł i chce ci się pracować, to siadaj i pisz. Zamiast kasy, znajdź kolegę, z którym będziesz to razem robić. Opcji jest wiele, ale najpierw powinieneś napisać coś więcej. Obecnie to jest jakby ktoś wyrzucił na forum motoryzacyjne pytanie "jakie auto kupić", nie określając czy chodzi o szybką jazdę, przewóz cementu czy auto dla 6 osobowej rodziny.

1

@somedev: Kapitał zakładowy ma być na papierze. Podatki to inna sprawa, niż ZUS, który płacisz niezależnie od dochodu. Nie taka spółka ZOO straszna jak ją malują.

A w temacie: założenie firmy to tylko formalność, tym przejmowałbym się na końcu. Wcześniej trzeba mieć pomysł i go wdrożyć. Mówi się, że kredyty nie są dla biednych. Ktoś, kto ma już kilka dobrze działających firm i chce założyć następną, weźmie sobie kredyt i będzie on spłacany z zysków nowej firmy. Jeśli nowa firma nie wypali, zawsze jest kasa na spłatę przynajmniej połowy kredytu.

1
mr_jaro napisał(a):

Pierwsza zasady, 8/10 startupów upada w ciągu pierwszego roku od wejścia na rynek więc otwierając go bądź świadom, że masz małe szanse na powodzenie, a pieniądze które wkładasz w taki projekt jeśli je stracisz to cie nie zaboli. Czyli jakikolwiek kredyt to strzał w kolano.

Poza tym wiedzę o jaka prosisz ja zdobywam od kilku lat, więc nie licz, że dostaniesz w jednym poście gotowy przepis. O nie. Długa i ciężka droga przed tobą.

Edit. Nie to, że nie chce dać ci tej wiedzy, po prostu jest to tak wielka wiedza, że napisano o tym dziesiątki jeśli nie setki książek, a jeszcze więcej napisano blogów, nagrano podcastów i zrobiono kursów.

Edit 2. mogę ci dać linka do kursu, ale sam dopiero się tam zapisałem więc nie powiem jak z jakością wiedzy no i koszt jego to ~1400zł

Z tym kredytem to jest trochę śliska sprawa, ale bardziej dochodzi tutaj kwestia tego czy kogoś na ten kredyt stać - jeżeli ktoś potrzebuje 100 tys. na rozkręcenie, a jest tym mitycznym programistą 15k, to nawet w wypadku kiedy biznes nie wypali, ma poduszkę na którą może spaść, i rata 1000 zł miesięcznie go aż tak nie zaboli, kiedy wróci do etatowej pracy. Dochodzą też do tego kredyty/pożyczki/dotacje przy wsparciu UE, których koszt w porównaniu do zysków, jest niewspółmiernie mały.

I rozumiem, że ciężko jest taką wiedzę zdobyć, bo nikt jej tak na prawdę nie zebrał w jednym miejscu, jest rozproszona właśnie po milionach książek, blogów, stron, itd, ale będę po prostu będę próbował dalej, i tylko pytanie, czy mógłbyś polecić jakiś konkretne materiały? Poza google for startups ;)

cerrato napisał(a):

biznesu nie robi się na kredyt

No też nie do końca, zależy jaki biznes i na ile jesteś pewny/na tego, co chcesz robić. Branie kredytu na zasadzie "otworzę kebab albo sklep internetowy" jest raczej kiepskim pomysłem, ale jesli np. masz wujka na Tajwanie, który załatwi nowe telefony Samsunga za 1/3 ceny rynkowej, to głupotą by było nie skorzystać :p

@Sirvius - jakbyś napisał trochę więcej, to Porębie łatwiej by było coś poradzić. Nie wiem, na ile masz już wizję, przemyślanw konkrety itp, a na ile to tylko wizja w stylu "zrobię portal społecznościowy dla hodowców królików" ;)

Pytasz, jak można uzyskać kasę, ale nie napisałeś, po co Ci ona jest. Pytanie - czy naprawdę tyle PLN jest ci potrzebne, czy może już chcesz ciągnąć kasę, mimo że aktualnie nie masz niczego, poza pomysłem. Nie napisałeś, jaki jest twój udział w projekcie - chcesz kodować i ostro zapieprzać, czy postawić sobie na biurku (kupionym za pieniądze inwestorów) tabliczkę CEO?

Jeśli sam coś umiesz, wierzysz w swój pomysł i chce ci się pracować, to siadaj i pisz. Zamiast kasy, znajdź kolegę, z ktorym będziesz to razem robić. Opcji jest wiele, ale najpierw powinieneś napisać coś więcej. Obecnie to jest jakby ktoś wyrzucił na forum motoryzacyjne pytanie "jakie auto kupić", nie określając czy chodzi o szybką jazdę, przewóz cementu czy auto dla 6 osobowej rodziny.

Pewnie, tylko w jakim sensie napisać coś więcej? Technicznie rzecz biorąc byłaby to aplikacja mobilna, korzystająca głównie z darmowych API do pewnej granicy zysków. Po co mi PLN'y? Głównie do wynajęcia tego przysłowiowego garażu, zakupu sprzętu, licencji, i przede wszystkim "mocy przerobowych" :)

Nie zależy mi na tabliczce CEO, gdyby doszło do sytuacji że by się to przyjęło, to z chęcią wymieniłbym 51% udziałów za mentoring i konkretne osoby z konkretną wiedzą, sam zamierzam ze znajomym głównie zapierniczać, żeby chociaż zbudować jakiś szkielet, który będzie można pokazać dalej, ale po prostu robię "wywiad" do przodu.

I od siebie mogę tylko powiedzieć, że jeżeli ktoś byłby zainteresowany otwarciem swojego startupu, a mieszka w Polsce Wschodniej, to UE teraz ma program dla chętnych, jak wrócę do domu, to będę mógł przesłać linki i resztę materiałów które na razie udało mi się znaleźć, a na resztę pytań odpowiem pewnie dopiero po 16, ale już teraz mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony odzewem :D

4

@somedev: Napisałem w kontekście "zarabiam swoje poza, a dla starupu zakładam zoo gdzie dopiero gdy bedą odpowiednie dochody będę myślał o wyciągnięciu kasy". Pełna księgowość dla małej spóki? Zgadzam się, koszt 400zł na miech, przynajmniej u mojej księgowej, nadal dużo mniej niż pełny zus. VAT? skoro jesteśmy na minus przez pierwsze miesiące, co miesiąc, to prędzej o zwrot vatu się wystąpi niż się go będzie płacić.

@Sirvius
Z miejsc gdzie jest dużo wiedzy:

  • pocasty i blog "jak oszczędzać pieniądze"
  • podcasty "mała, wielka firma"
  • podcasty "przygody przedsiębiorców"

Obecnie zaczynam kurs akademiasaas.pl, ale jak pisałem wyżej, nie ocenię tego jeszcze, bo całość trwa 12tyg a ja dopiero zaczynam.

1

@mr_jaro: jeszcze mozna dorzucic wywiady z przedsiebiorcami na Kontestacji. Albo na youtubie: Ekspert w Bentleyu. Przy czym moje przemyslenie: jak sie chce isc w firmie, to nie mozna sie wiecznie edukowac tylko trzeba po prostu zaczac dzialac.

0

@WhiteLightning: Edukować trzeba się wiecznie inaczej się zaczniesz cofać w rozwoju. Biznes jest dynamiczny, wiedza dziś aktualna jutro już może być przestarzała. Za to, żeby cokolwiek rozpocząć, trzeba mieć przynajmniej pewne minimum wiedzy z tych zagadnień, której autor wątku nie posiada.

1
Sirvius napisał(a):

Z tym kredytem to jest trochę śliska sprawa, ale bardziej dochodzi tutaj kwestia tego czy kogoś na ten kredyt stać - jeżeli ktoś potrzebuje 100 tys. na rozkręcenie, a jest tym mitycznym programistą 15k, to nawet w wypadku kiedy biznes nie wypali, ma poduszkę na którą może spaść, i rata 1000 zł miesięcznie go aż tak nie zaboli, kiedy wróci do etatowej pracy.

To po co takiemu komuś ten kredyt? Niech sobie uzbiera tę stówę w ciągu 9 miesięcy czy tam roku i tyle.

1

Myślę że najgorsze co można zrobić to zainwestowac czas i pieniądze w całkowicie nowy pomysł.
Korzystniej jest zrobić coś co już sprawdziło się na rynku, i starać się zostać lepszą/szybszą/ładniejszą/itd. konkurencją :) (oczywiście gdzie na konkurencje jest jeszcze sporo miejsca)
Z ksiązek polecam Start Small, Stay Small
Z podcastów Startups for the rest of us i Product People

3

Kredyt bierze się wtedy kiedy go nie potrzebujesz. Masz aktywa, które po spieniężeniu będą w stanie pokryć nowe zobowiązania, a samą kasę bierzesz w kredo dlatego, że spodziewasz się wyższego zwrotu z inwestycji niż hajs do spłacenia wynikający z oprocentowania, prowizji, innych kosztów obsługi.

4
  1. Ogólnie jestem osobą, która bardziej lubi ekspolorować, uczyć się, zajmować nietypowymi problemami. Z taką postawą trochę cieżko się pracuje nad prawdziwymi projektami. Tutaj musisz bardziej myśleć, że celem nie jest sprint, lecz maraton. I przykładowo jeśli chcesz biegać to tak z poziomu zero średnio idzie marton, lepiej stopniowo wyrobić sobie odpowiednia wytrzymałość. Zamiast budować od razu najważnieja szy projekt (jesli rzeczywiście jest złożony) warto wcześniej zrobić coś mniejszego co też zarabia, wiadomo taka rzecz mniej ekscytuje, ale to krok, który pozwala wypracować postawę, większą pewność i wyważyć skill programistyczny (by nie robić dziadowo, ale też by zwalczać w sobie perfekcjonizm).

  2. Nie stać mnie na dobrych programistów, a tym bardziej nie stać mnie na słabych programistów. Słabi programiści pochłaniają dużo czasu, wymagają wiele kontroli, nie wiadomo czy robić im jakieś szkolenie gdy luki w ich wiedzy wyjdą na jaw później. Jest dużo większa szansa, że po 3-5 miesiącach pójdą do firmy, która lepiej płaci. Pod tym względem rynek jest trochę dziki, ale w sumie to rozumiem.

Poza tym wiele nie zyskam jeśli ktoś będzie pisał co ja też potrafię. Jeszcze rozumiem taki przypadek, gdy projekt już istnieje, generuje zysk i mniej więcej wiadomo jaka będzie strata jeśli dojdzie do opóźnień.

  1. Po pracy na etat nie mam głowy świeżej pomysłów, co więcej po pracy potrzebuje odreagować, a skoro późnij pracuję nad moim projektem to i tak ciężko jest mi cokolwiek skończyć, bo większość prac w projektach to maraton, jest dużo żmudnych zadań i zwyczajnie zapał słabnie. Pracując sam nad projektem jestem najważniejszym osobą w nim i jednocześnie wszystko ode mnie zależy. Jeśli każdego wieczoru będę siadał zmęczony to taka akcja źle się skończy zarówno dla mnie jak i projektu. Z tego względu nie pracuję na etat, bo łączenie go z projektem po prostu mija się z celem.

  2. Praca nad projektem wiąże się z nerwami i napotykaniem problemów, które są trudne. Czasem nie wiadomo ile potrwa rozwiązanie problemu i wtedy, gdy kasa też spada w dół to morale lecą na łeb i szyję. Ciekawe jest to, że gdybym napotkał taki sam problem na etacie to był bym podjarany, że w końcu coś się dzieje. Tu jest ważne, by mieć w sobie spokój i żeby kasą się nie przejmować, bo jak są nerwy to tak naprawdę nie wiele trzeba, by cała kreatywność, pomysłowość i starania poszły się rypać.

Wiadomo łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Dlatego ja robię to tak, że kilka godzin przeznaczam na konsultacje, pomoc w programowaniu i w miarę oszczędzam. Nie jest to coś czym się jaram, ale skoro parę godzin w tygodniu sprawia, że mam większy komfort pracy nad projktem to warto.

Dzięki temu nie spalam poduszki. Gdybym miał nad sobą kredyt to w nocy nie myślałbym jak podejść ciekawy problem, tylko kiedy pójść na etat, kiedy kasa się skończy, czy wziąć kredyt, gdzie? ile da mi czasu, kiedy go spłacę itp Mnóstwo pytań, których odpowiedź nic nie daje.

  1. Warto robić projekt dla kogoś kto będzie z niego korzystał już od pierwszego dnia. Jeśli masz taką osobę to 100 razy prościej idzie zebrać w sobie siły szczególnie w takie dni, gdy ich się nie ma. Feedback od takiej osoby daje morale, wyznacza lepiej kierunek prac. Bez takiej osoby praca nad projektem przybiera postać żaglówki, która na morzu co chwilę gubi rejs.

  2. Warto robić taki projekt, by nawet jak nie wyszedł finansowo, by taki projekt jarał, a nie był powodem do wstydu. Ja w życiu bardziej żałuje kilku bezsensownych lat pracy na etat niż tego czy mój projekt mi wyjdzie czy nie. A najbardziej bym żałował gdybym nie spróbował w ogóle, i gdybym odpuścił w trakcie po napotkaniu pierwszych problemów.

1

Jeśli się da, to staraj prototypować produkt, aby tworzyć wydmuszkę która wygląda jak gotowy produkt, ale w rzeczywistości ma za zadanie jedynie sprawdzić popyt na niego. Jeśli się okaże że jest (np. kupisz reklamy i ludzie z reklam będą się po niego zgłaszać), to wtedy warto zainwestować w wersję alpha - jako tako działającą.

W Ameryce nazywają to Fake it till you make it. Chociaż podpada tam pod te określenie również pozyskanie inwestorów na podstawie jedynie ładnej historii.

5

Jako, że głos zabrali już eksperci w temacie, zabiorę i ja. Pomysł nic nie znaczy i jest bezwartościowy. Poza tym wyrzuć go do kosza, ponieważ prawdopodobnie się mylisz i nikt za to nie zapłaci. Liczy się wyłącznie to czy są klienci, którzy chcą zapłacić oraz czy twórcy/twórcom tego biznesu starczy determinacji w drodze do celu. W związku z tym od razu mogę powiedzieć, że zaczynasz to od d*py strony. Zaczynanie od pomysłu powoduje, że musisz przekonać kogoś do tego i musisz go edukować, a to oznacza, że potrzebujesz góry kasy żeby do tych klientów dotrzeć i ich wyedukować, uświadomić im, że potrzebują tego co chcesz im dać. Oczywiście musisz się znać na sprzedaży i marketingu, ponieważ w innym wypadku wydasz pieniądze i nie dotrzesz do tych klientów i nic im nie sprzedasz.

Jeżeli chcesz otworzyć firmę, to zacznij od znalezienia pierwszego klienta. Bez klientów nie ma firmy. Bez produktu owszem są, patrz kołcz Majk polskiego IT, który za 2 bańki w przedsprzedaży sprzedał kurs, którego nie było. Znajdź klienta czyli osobę lub firmę, która ma problem, następnie wysłuchaj swojego klienta i zastanów się czy masz dla niego jakieś rozwiązanie. Jeżeli tak, to zaoferuj mu te rozwiązanie i wystaw fakturę. Jeżeli zapłaci, to właśnie znalazłeś pierwszego klienta i rozpocząłeś swój biznes. Od pierwszego klienta łatwo dotrzesz do kolejnego, ponieważ będziesz wiedział kto kupił i jak wygląda następny nabywca (będzie do niego podobny).

0
Haskell napisał(a):

Jako, że głos zabrali już eksperci w temacie, zabiorę i ja. Pomysł nic nie znaczy i jest bezwartościowy. Poza tym wyrzuć go do kosza, ponieważ prawdopodobnie się mylisz i nikt za to nie zapłaci. Liczy się wyłącznie to czy są klienci, którzy chcą zapłacić oraz czy twórcy/twórcom tego biznesu starczy determinacji w drodze do celu. W związku z tym od razu mogę powiedzieć, że zaczynasz to od d*py strony. Zaczynanie od pomysłu powoduje, że musisz przekonać kogoś do tego i musisz go edukować, a to oznacza, że potrzebujesz góry kasy żeby do tych klientów dotrzeć i ich wyedukować, uświadomić im, że potrzebują tego co chcesz im dać. Oczywiście musisz się znać na sprzedaży i marketingu, ponieważ w innym wypadku wydasz pieniądze i nie dotrzesz do tych klientów i nic im nie sprzedasz.

Jeżeli chcesz otworzyć firmę, to zacznij od znalezienia pierwszego klienta. Bez klientów nie ma firmy. Bez produktu owszem są, patrz kołcz Majk polskiego IT, który za 2 bańki w przedsprzedaży sprzedał kurs, którego nie było. Znajdź klienta czyli osobę lub firmę, która ma problem, następnie wysłuchaj swojego klienta i zastanów się czy masz dla niego jakieś rozwiązanie. Jeżeli tak, to zaoferuj mu te rozwiązanie i wystaw fakturę. Jeżeli zapłaci, to właśnie znalazłeś pierwszego klienta i rozpocząłeś swój biznes. Od pierwszego klienta łatwo dotrzesz do kolejnego, ponieważ będziesz wiedział kto kupił i jak wygląda następny nabywca (będzie do niego podobny).

Tylko co w momencie w którym forma biznesowa produktu opiera się na B2C a nie B2B? Wtedy nie wystawisz pierwszemu klientowi faktury, bo to nie jest twój target - nie celujesz w wielkie firmy, tylko w zwykłych ludzi. I co wtedy?

A tak poza tym, to mogę powiedzieć, że daliście mi bardzo dużo do myślenia, w sumie we wszystkich kwestiach, szczególnie posty mr_jaro, cerrato i lazy_seq'a - dzięki za naprowadzenie na odpowiednie tory, ale wszystkim komentującym także dzięki za to, że poświęciliście te 5 minut żeby pokazać jak to widzicie ze swojej perspektywy. I teraz nie zostało mi nic więcej niż tylko brać się do roboty :D

0
Sirvius napisał(a):

Tylko co w momencie w którym forma biznesowa produktu opiera się na B2C a nie B2B? Wtedy nie wystawisz pierwszemu klientowi faktury, bo to nie jest twój target - nie celujesz w wielkie firmy, tylko w zwykłych ludzi. I co wtedy?

Już pisałem, spójrz na kołcza Majka polskiego IT, który w przedsprzedaży sprzedał kurs którego nie było, zgarniając 2 miliony złotych. On celował w B2C, dopiero we właściwej sprzedaży zaczął celować w B2B, co pozwoliło mu ostatecznie zarobić 6 milionów złotych, a pewnie będą kolejne edycje, więc kasy zarobi jeszcze więcej.

2

Jakbyś szukał osoby do robienia atmosfery w firmie to daj znać.

0

Super pomysł z własnym startupem. Powodzenia życzę i determinacji oraz udanego exitu.
Oby więcej takich osób było w naszym kraju.
Z tego co kojarzę na ycombinator możesz starać się o dotacje oraz znaleźć sporo ciekawego info.
Ponadto słyszałem, że społeczność na indiehackers jest wartościowa i wspierająca.

Tutaj ciekawy wywiad z gościem którego pierwszy startup nie wypalił, ale drugi oparty na tym pierwszym sprzedali za $30mln

2

Tak po krotce przy B2C zrob landing page i opowiadaj tam jakie to będzie zajebiste i daj rendery. Puszczasz reklamę na Google, FB, YT etc. na stronie poza obietnicami robisz zapis do newslettera, żeby napisać jak usługa będzie dostępna. Tak budujesz listę mailingowa. Jak już będzie produkt to piszesz perswazyjne maile i sprzedajesz. Ale znów nie tak po prostu - robisz 3 produkty - frontowy, podstawowy, premium. Frontowy dajesz za darmo albo za podanie maila. Taki spotify free lub Aniserowicz dawał darmowe rozdziały swojego kursu Gita. Produkt bazowy jest za kase ale taka spoko i rozszerza produkt frontowy - tak jak spotify premium czy cały kurs gita Aniserowicza. Na końcu dajesz produkt premium - coś fajnego ale absurdalnie drogiego. Wtedy Twoja firma wyglada profesjonalnie, paradoksalnie zachęcasz do kupna produktu bazowego a i tak znajdą ludzie co za duża kase kupią premium - No i super ale celem jest utwierdzenie tych co biorą bazowy w decyzji. Jak masz iphony to masz wersje podstawową, i zawsze znajdzie się wersja za te 7000zl. Apple natomiast za darmo daje amazing i poczucie lepszości ale to inny lewel. Zrób taki landing, daj coś za free, przekonaj ludzi, że to chcą i uzbieraj kilkaset maili na liście to masz podstawy, żeby startować z inicjatywą. No i produkt - możesz go nie mieć ale wtedy musisz szybko go zrobić, a jak jeszcze tego nie umiesz warto dziergać zanim uzbierasz listę w celu edukacyjnym. Taki startup internetowy w pigułce - proste ale mało komu się udaje, po czym w Polsce się rezygnuje a w stanach robią do upadłego/sukcesu. Wiec jak położysz pierwszy pomysł to się nie przejmuj - jazdy na rowerze tez nauczyłeś się przez upadki, dlatego nie warto od początku ładować się w kredyt bo to one way ticket a startup lubi się zwinąć. Na zoo bez żyranta kredytu nie dostaniesz bez obrotów wiec i tak musisz na siebie czy na DG brać i wtedy nie wykręcisz się od spłaty nawet jak zoo upadnie w krs.

1

Jest takie pojęcie jak kreacja potrzeb. Niby pomysł nic nie znaczy ale czy aby na pewno? Np. taki Fidget Spinner. Zastanawiam się komu to i do czego właściwie potrzebne i jak to jest możliwe że takie coś osiągnęło taki sukces? Drukarki 3D (na rynek użytkowników amatorów, nie na rynek profesjonalny). Też się zastanawiam co takiego praktycznego poza jakimiś ludzikami, diabełkami można sobie wydrukować (żeby nie wychodziło drożej niż zakup gotowej części)? Taki projekt jak Arduino wydaje się być świetny aby totalny laik mógł dość łatwo wejść w świat programowania i elektroniki, oczywiście na tym można zbudować i drukarkę 3D ale to i tak musiało być najpierw rozreklamowane. No ale tu jest ogromna ilość klonów na CH340G (i kilka razy tańszych niż oryginał) a tu jednak oryginalne Arduino i tak się sprzedaje. I tu jest też pytanie o realną korzyść z zakupu oryginalnego Uno/Nano/Mega vs. to co oferuje dowolny klon z Chin na CH340. Na tym projekcie można zrealizować wiele przydatnych rzeczy, zwłaszcza w połączeniu ze smartfonem, jednak dopóki tego nie było to też raczej nikt tego nie potrzebował, no może poza elektronikami którzy coś tam realizowali na procesorach ATMEGA.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1